Tanie rowery

You are here: / /

Serbia

Serbia

Dzisiaj mecz z Serbią. Moim zdaniem ostatnia szansa dla Beenhakkera na udowodnienie swojej wartości. Wiecie, pewnie o tym, że nie zgadzam się i nie podzielam opinii, że Holender jest dobrym trenerem i już. Że potrzeba mu tylko czasu. Jeśli jest dobrym trenerem to niech to udowodni dzisiaj z Serbami.

Dla Polski to też ostatnia szansa. Być może jeszcze nie wszystko stracone a mój ostatni wpis był lekko zbyt emocjonalny, ale jeśli dzisiaj przegramy to już naprawdę będzie po tzw jabolach.

A jeszcze wracając do Beenhakkera i do naszych dyskusji to powtarzam: nie chodzi mi o cuda wianki. Nie oczekuje, że zobaczę nagle Polską reprezentację grającą tak jak jeszcze nigdy nie widziałem. Ba! Nawet nie oczekuję, że będą grać tak jak podczas eliminacji za Janasa czy Engela.

Chcę jednak zobaczyć cokolwiek, co da mi nadzieję, że Beenhakker do czegoś się nadaje, że wie co robi. Na razie takiej nadziei nie mam. To, jak Holender ustawił drużynę i niektóre jego decyzje personalne świadczą o kompletnym nie rozumieniu rzeczywistości – takie partactwo może robić trener okręgówki, który po meczu zamienia się w taksówkarza, a nie facet z przeszłością w reprezentacji Holandii czy w Realu Madryt. Tym, którzy jarają się marką Beenhakkera polecam lekturę bajki Anderssena ( chyba ) o królu, który okazał się nagi.

Więc jeszcze raz – proszę mi nie wmawiać, że potrzeba czasu i takie tam, bo nie mówimy teraz o cudownym przeobrażeniu polskiej reprezentacji, ale o wyciśnięciu z niej połowy tego do czego jest zdolna. To już by wystarczyło co najmniej do remisu z Finlandią. A Stecowi z Gazety i innym dziennikarzom, piszącym w tonie jaka słaba ta Polska, że jej nawet wielki Beenhakker nie pomaga przypominam mecze sprzed roku. Przegrywajmy z Angliami ale wygrywajmy z Waliami, Austriami, Irlandiami czy właśnie Finlandiami. Skoro mogliśmy rok temu to jesteśmy w stanie i dzisiaj. Tak wiele się przez ten czas nie zmieniło.

Chociaż jestem na Holendra wściekły za stracone 3 punkty, kompromitujący wynik oraz fatalne decyzje, choć napisałem że nie wierzę już w niego, to jednak staram się jeszcze wykrzesać jakiś promyk nadziei. Mam nadzieję, że zobaczę dzisiaj nawet jeśli nie zwycięstwo Polaków, to chociaż zalążek jakiegoś stylu, początek tego futbolu „na tak”, o którym tyle mówił Leo.

Previous article
Koniec wiary w Beenhakkera – lanie od Finlandii
Next article
Trochę futbolu „na tak”, trochę szkoda, że tak późno, trochę dalej od Euro.
About the author